Reklamy

Tom Miller twierdzi, że wyprzedził Salvatore Garau w kwestii niewidzialnego dzieła sztuki o niemal 5 lat.

W maju świat sztuki obiegła informacja, że włoski artysta Salvatore Garau sprzedał pracę Io Sono (co można przetłumaczyć po prostu jako jestem) za 15 tysięcy euro. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że obiekt ten… nie istnieje. Dzieło składało się bowiem dosłownie z niczego. Garau uzasadniał swój koncept teoriami Heisenbega, według których pustka ma masę, a energia, która się tam znajdowała kondensuje się i przeistacza się w cząsteczki, które tworzą także nas (stąd nazwa pracy).

Performans ten był już wystarczająco kontrowersyjny w kręgach sztuki nowoczesnej (która lubi definiować czym właściwie jest). Teraz okazuję się, że być może Garau będzie się tłumaczył w sądzie. Pochodzący z Florydy Tom Miller twierdzi bowiem, że pierwszy stworzył dzieło sztuki składające się z niczego. Nothing (czyli po prostu nic) zostało pokazane w 2016 w Gainesville. W ramach performansu pracownicy-mimowie składali przez kilka dni niewidzialne bloki, które utworzyły nieistniejącą strukturę.

– Mogę tylko powiedzieć, że Nothing jest dla mnie bardzo ważnym dziełem. To ja powinienem być uważany za właściwego autora niczego (a zwłaszcza przeistoczenia niczego w rzeźbę). Gainesville na Florydzie, a nie Włochy, jest miejscem gdzie po raz pierwszy wydarzyło się nic – mówi Miller w wywiadzie z Artnet News.

Oczywistym jest, że Miller traktuje całą akcję jako kolejną część performansu, który zapoczątkował w 2016 roku. Czy faktycznie sprawa skończy się w sądzie? Nie życzymy tego nikomu, ale byłoby to niezwykle ciekawe.

W tym miejscu pozdrawiamy też wszystkich artystów, którzy nigdy nie stworzyli nic.

WIĘCEJ